Przyglądając się różnym wierzchowcom człowieka a więc wielbłądowi, słoniowi, osłu, zebrze i innym- a jest tego trochę i analizując wszelkie za i przeciw dochodzimy do wniosku, że najbardziej przystosowany do tej roli jest koń. Gdyby tak nie było, to nie byłby najpopularniejszym naszym wierzchowcem, a po zabiegach hodowlanych tym bardziej.
autor i klacz TF Mistys Oaks
Przygotowując się do obcowania z tym zwierzęciem warto iść za wskazaniami mistrza la Gueriniera i zgłębiać naturę konia.
Koń jest zwierzęciem stadnym co oznacza, że każdy osobnik w grupie ma swoją ściśle określoną pozycję i tym samym jasność relacji z innymi członkami społeczności, wie na co może sobie pozwolić mówiąc językiem polityki w stosunkach bilateralnych.
wałach oo Eratyk i wałach fryzyjski Tornado
Ustalanie hierarchii w każdym stadzie to cała gama zachowań mniej lub bardziej konfrontacyjnych, demonstracja siły i zdecydowania, bogaty zestaw mimiki i pantomimiki- cały aktorski repertuar.
konie islandzkie- stadnina Punktur
Zazwyczaj- jak to u większości zwierząt bywa- kończy się na „prężeniu muskułów i stroszeniu piór”. Gdy takie zachowania nie przynoszą rozstrzygnięcia dochodzi do bezpośredniej konfrontacji- krótszej- pojedyncze ugryzienie lub kopnięcie lub dłuższej gdy rozpoczyna się walka.
klacze: Molly i Trojka
W końskim świecie dotyczy to przede wszystkim ogierów, u klaczy rzadko dochodzi do dłuższych rękoczynów (za to potrafią godzinami straszyć się nawzajem i demonstrować swoją nad innymi wyższość).
Trojka
Z praktycznego punktu widzenia nie ma zachowania konia jako takiego. Są zachowania ogierów, klaczy i dla urozmaicenia człowiek dodał jeszcze wałacha. Jak w każdej społeczności tak i w końskiej relacje między poszczególnymi osobnikami mają różny charakter.
Konie dążą do tego, żeby były one ściśle określone, jest to bowiem korzystne dla poszczególnych członków jak i dla całej grupy.
ogiery rasy Pura Raza Espanola: Armas Avellano i Escudero (wł. Blanka Satora)og. rasy perszeron Ughy de Luynes i wałach PKSP De Niroog. rasy perszeron Ughy de Luynes i wałach PKSP De Niroog. rasy perszeron Ughy de Luynes i wałach PKSP De Niro
Tu pojawia się problem- w naturze końskie społeczności są dobrze zorganizowane- o ustabilizowanym składzie osobowym. To my umieszczamy konie w stajniach (boksach), ograniczamy kontakt z innymi końmi, dobieramy naszym podopiecznym sąsiedztwo nie pytając o zdanie, naruszamy naturalny porządek rzeczy zmuszając konie do – „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”.
źrebięta w SK WalewiceTom Dorrance
Tom Dorrance (1910-2003) młodszy z braci, prekursorów tzw. jeździectwa naturalnego swoje doświadczenia i obserwacje relacji z końmi podsumował tak:
„Pracując z końmi wielu ludzi radzi sobie całkiem nieźle aż do momentu kiedy przychodzi im je TRENOWAĆ – powinni zrozumieć, że gdy prowadzą trening MUSZĄ się zachowywać tak jak konie zachowują się w naturze mając zamiar walczyć”.
Uzupełnimy to o myśl starszego z braci Billa (1906-1999):
„Kiedy ludzie myślą o naturalnym jeździectwie może to oznaczać wiele rzeczy: nie jest naturalnym dla konia być pomiędzy ludźmi, nie jest też naturalne dla człowieka, że siedzi na nim. Jeśli używamy tych słów mówiąc co jest naturalne dla konia, to jest tym tylko to, co znajduje się w granicach jego możliwości”.
Bill Dorrance
I dalej młodszy z braci Tom: „Pomagam jeźdźcom, którym się wydaje, że mają „koński problem” a ja im ciągle powtarzam, że konie mają „ludzki problem”.Wydaje się, że ci jeźdźcy nie są w stanie zrozumieć, że koń robi dokładnie to, co według niego zrobić powinien nawet jeśli nie wie dlaczego i po co. Jest przekonany o konieczności zrobienia tego co powinien i stara się to zrobić jak najlepiej, ale może zajść taka sytuacja w której patrząc z naszej perspektywy koń powinien robić to czego wymaga jeździec. Natomiast z jego perspektywy robi to co zrozumiał, że ma zrobić”.
Dotykamy tu sedna jakości komunikacji, z nauki o komunikacji wiemy, że za jakość komunikatu odpowiedzialny jest NADAWCA.
Tom potwierdził też myśl Pluvinela (1552-1620): „powinieneś pomóc koniowi w używaniu jego własnego mózgu. Proponujesz coś a potem pozwól mu pojąć jak się tam dostać.”
W tych kilku zdaniach mamy pełen obraz naszych jeździeckich powinności w stosunku do koni. Zadbajmy o to aby koń pozostał koniem.
Jak często daleko do takiej zdroworozsądkowej postawy wynikającej z analizy i respektowania natury konia. Zbyt często obserwujemy dziś specyficzne odmiany tzw. jeździectwa naturalnego, które nie mają wiele wspólnego z przesłaniem jego prekursorów Billa i Toma Dorrance’ów, a które można by nazwać „jeździectwem mizianym”.
Często mizerna kondycja fizyczna mizianych koni (wielkie brzuchy, częściowy zanik mięśni motorycznych, cienkie szyje itd.) łączy się z ich rozregulowaną psychiką co objawia się czasem agresją a najczęściej brakiem należytej reaktywności (tak naturalnej dla koni) i zobojętnieniem, a bywa, że połączeniem jednego i drugiego. [z ostrożności procesowej nie załączamy zdjęć]
Z drugiej strony mamy jeździectwo używające koni jako narzędzi do osiągania celów przy wykorzystaniu metod i sprzętu niezbyt przyjaznych dla tych zwierząt.
W zdrowym ciele zdrowy duch, więc odwołajmy się jeszcze raz do Ksenofonta:
„Strawy i ruchu przyczyniać trzeba koniowi ażeby ciało jego moc zachowywało”
pony connemara Hippies Oksza i og. oo Chaos Amir
James Fillis niewątpliwie wielki jeździec twierdził, że czego jak czego ale energii nie może koniowi zabraknąć. Stąd jego jeździeckie zawołanie „En avant”- “do przodu”.
Często można usłyszeć- jeżdżę konno dla przyjemności- świetnie- a co z tego ma koń?